poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział III część II

- Ależ oczywiście- uśmiechnęła się uroczo pokazując prościuteńkie i bielusieńkie ząbki - Elizabeth de Saint Germain - podała mu (Gideonowi) rękę na przywitanie
-Yyy... Gideon de Villiers, bardzo mi miło - głos Gideona był niepewny
- Gwendolyn Shepherd - przedstawiłam się również podając rękę. Dopiero teraz lepiej się jej przyjrzałam. Miała pociągłą twarz, migdałowe, zielone oczy, wąskie usta, mały zadarty nosek i bladą jak śnieg cerę. Jej brązowe, grube, długie do pasa, włosy kręciły się przy końcach. Pachniała (tak jak wszyscy) alkoholem i potem.
- Ile masz lat? - zapytał Gideon
- Siedemnaście.
- Gdzie mieszkasz?
- W... u cioci - powiedziała tak ,że od razu było słychać że kłamie
- Jak nazywają się twoi rodzice
- A czy to jakieś przesłuchanie? -powiedziała nieco mniej elegancko
- Czy panienkę obraziłem ?
-Tak. - powiedziała wyraźnie zirytowana nadmierna uprzejmością Gideona
- To było nie uprzejme - Gideon dalej ciągnął temat
- Och, zamknij się!!! - jeszcze bardziej zirytowana wyszła wyzywają krokiem z domu
- Za nią! - krzyknął Gideon tak głośno że niestety usłyszała to również Elizabeth i zaczęła biec.Razem z Gideonem ruszyliśmy za nią. Biegliśmy dość szybko i długo żeby zabrakło mi tchu, jednak biegłam dalej. Elizabeth biegała bardzo szybko. Tak szybko że Gideon ledwo nadażał. Wreszcie zapędziliśmy ja w ślepa uliczkę
- Ha, Niejestes taka sprytna jak ci się wydawało - powiedział zadyszanym głosem Gideon
Właśnie w tej samej chwili Elizabeth wyciągnęła spod spódnicy szpadę i wymierzyła nią w nas...

1 komentarz:

  1. Jak zawsze świetny :-) Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń