czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział IV część I

Kiedy po dramatycznych próbach okiełznania i zaprowadzenia Elizabeth do samochodu, razem z moim tatą, Gideonem i Eliz siedzieliśmy już w samochodzie .Odważyłam się po raz pierwszy spojrzeć dokładnie na Elizabeth. Teraz nie wyglądała już tak idealnie jak na imprezie. Jej bluzka była brudna od ziemi i krwi oraz miała zerwane jedno ramiączko (drugiego w ogóle tam  nie było). Miałam wrażenie jakby za chwilę miała z niej spaść. Nie wiem jakim pięknym cudem nadal się na niej trzymała. Spodnie miała całe doszczętnie podarte, a jej buty.... no właśnie.... właściwie jeden but, miał złamany obcas i był cały podrapany, zupełnie jak jej całe ciało. Miała zdrapaną i krwiawiacą skórę na kolanach, łokciach i dłoniach. Nie chciałam żeby sobie o mnie coś złego pomyślała, więc dyskretnie zerknęłam jeszcze na jej twarz. I jeżeli myślałam że po wcześniejszym, gorzej wyglądać nie mogła, to się grubo myliłam. Jej poprzednio idealnie ułożone włosy, sterczały teraz w każdym kierunku zasłaniając trochę twarzy (co w moim obecnym położeniu było pewnego rodzaju wybawieniem). No a ta twarz, była jeszcze bardziej podrapana, niż całe jej ciało. Oprócz tego "zdobiły" ją liczne śiniaki, i (oczywiście) brud. Jej usta były całe opuchnięte, a w kąciku ust sączyła się brunatna krew. Jedno oko miała ewidentnie podbite, a drugie, porostu podrapane. Uczucie, że ma się przed sobą żywego trupa, potęgował rozmazany makijaż.
- Co się tak gapisz? - spytała ostro Elizabeth, wyraźnie wycieńczona walką
- Wyglądasz trochę... no nie wiem.... upiornie 
- Moja wina ze twój kochaś to sadysta...
- Zamknij się idiotko! - krzyknął zirytowany Gideon
- Ta... odezwał się, "ten rozumny" - odpowiedziała Elizabeth tracąc zainteresowanie moją osobą
- Och zamknij się, po prostu się zamknij - powiedział zrezygnowany, odwrócił głowę i spojrzał przez okno.
Widząc że dziewczyna już otwiera usta żeby pogrążyć go jakąś ciętą ripostę postanowiłam to zakończyć.
- A tak w ogóle, to skąd jesteś, Elizabeth?
- Eliz. Mów do mnie Eliz - zaproponowała - I jestem z Nowego Yorku.
- Wow, Nowy York! To coś nowego! Co cię skłoniło żeby odwiedzić Londyn?
- Ojciec mnie o to poprosił
- Ojciec cię o to poprosił i ty tak po prostu rzuciłaś wszystko i przyjechałaś tutaj!? - zapytałam z niedowierzaniem
- Może najpierw zadaj jej pytanie kto to jest jej ojcem - doradził mi znużony Gideon nadal patrząc przez okno
- Ok. W takim razie, kto jest twoim ojcem? - zapytałam tak, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Ale taka nie była...

Tak, wiem, długo nie pisałam, ale nie miałam koncepcji, teraz jakąś tam mam, ale nie wróże w najbliższym czasie czegoś więcej. Liczę na waszą pomoc, co do rozbudowania fabuły. Może wy coś pomożecie?

~Truski♥

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział <3
    Bardzo mnie ciekawi kto będzie ojcem Eliz.

    OdpowiedzUsuń
  2. jej cudooo !!! <3333
    kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń