środa, 8 czerwca 2016

Rozdział VI część I

Otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Uff, wreszcie w domu. Zrezygnowana rzuciłam się na łóżko. Bezcelowo gapiąc się na sufit myślałam o wszystkim. Od Hrabi przez Elizabeth,  moim ukochanym Gideonie,  całym zebraniu w Loży, aż po jutrzejszy dzień. No właśnie, jutrzejszy dzień. Jutro muszę wstać do szkoły na dziewiątą a jest godzina... szósta trzydzieści dwa! Nie nie! To jest już totalne przegięcie! I że niby ja, po rannym pościgu za P. Whitmanem, męczącym dniu w szkole, pościgu za Eliz, cudownym wieczorze z Gideonem na elapsji i bolesnym powrocie w nasze czasy. Ten dzień był strasznie męczący. Siłą woli zaprzestałam jakże wciągającej czynności jaką było leniuchowanie sobie spokojnie w cieplutkim łóżeczku, ale wstałam i doczłapałam się do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze i ... nie mogę powiedzieć że się przeraziłam, bo w takim stanie jest mi już wszystko jedno, ale jednak muszę stwierdzić że wyglądam jak zamordowana, zmielona, skonsumowana i zwymiotowana* przez jakiegoś wielkiego, sarkastycznego, pomocnego, ale czasami wrednego...
- No co mi się przyglądał tak jakbym zabił ci matkę - spytał (a raczej wykrzyczał) Xemerius
... Xemeriusa. Nawet nie wiedziałam że przez całe to moje rozważanie gapiłam się jak głupia w tego małego gargulca.
- Nie możesz trochę grzeczniej? A poza tym mógł byś stąd na chwilę zniknąć, bo będę usiłowała się myć! -wyszeptałam tak żeby nikt oprócz niego nie usłyszał
- Nawet nie zapytasz mnie o powodzenie mojej misji? - zrobił oczka kota ze Shreka
- Jakiej misji? - zmarszczyłam czoło
- Misji "Zeżreć natręta"! - prawie krzyknął ze zdenerwowania
- Jakiego natręta?
- Pana "Zmiotę cię z powierzchni ziemi", albo " Twoja krew zrosi ziemię" - mimowolnie zaczęłam się śmiać
- No to opowiadaj jak ci poszło
- Więc to wcale nie było takie łatwe! - powiedział prawie oburzony - Najpierw wredota jedna uciekała mi po całym Londynie, potem próbowała ze mną walczyć, ale coś jej się nie udało, ale na szczęście na końcu spotkaliśmy jakąś piękną dziewczynę która o dziwo widziała i mnie i tego frajera, po wielu minutach monologu tego starca zdecydowała że do niechcenia zmasakrować go sztyletem na jakiejś imprezie
- Wow! Czyli go nie zeżarłeś?
- No niestety - wydawał się naprawdę zawiedziony
- A teraz możesz wyjść - uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie i pomachałam ręką 
- I nawet mi nie podziękują - westchnął - zero poszanowanie
- DZIĘKUJĘ - wysyczałam prawie wychodząc z siebie ze zniecierpliwienia
Kiedy wreszcie Xemerius zniknął z zasięgu wzroku rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Do kąpieli użyłam najgorętszej wody pod jaką człowiek mógł wytrzymać więcej niż godzinę. No cóż, ewentualnie Charlotta i jej mamuśka będą musiały myć się pod zimną wodą. Ha ha, czuję się jak "siejący zło".  Nagle poczułam buchające zimne powietrze, co oznaczało że ktoś musiał otworzyć drzwi od łazienki. Odwróciłam się i spojrzałam na łazienkę. Przez parę na drzwiach kabiny prysznicowej nie widziałam nic szczegółowo, ale zdążyłam zauważyć czarną plamę w kształcie człowieka przesuwającą się w środku pomieszczenia.
- Mamo? -  Nikt mi nie odpowiedział
- Caroline, ile razy ci mówiłam żebyś nie wchodziła do łazienki kiedy się kąpie - dalej cisza. 
- Charlotta, jeśli to ty rozszarpię ci sukienkę którą założysz jutro, a raczej jeszcze dzisiaj do szkoły! -wrzasnęłam ale nadal nic. Tylko czarna plama wycofująca się z łazienki. Tak, to na pewno była Charlotta.
Po godzinie kąpieli postanowiłam że już czas na zaprzestanie marnowania surowców naturalnych i wyszłam na mięciutki dywanik pod prysznicem, chwyciłam ręcznik i zawinęłam się w niego. Chcąc rozczesać umyte włosy spojrzałam na lustro i wrzasnęłam najgłośniej jak tylko można było krzyczeć.  zobaczyłam napisany palcem na zaparowany  lustrze tekst :
Naprawdę jesteś taka naiwna Gwendolyn, naprawdę sądzisz że ten twój kochany chłopczyk ochroni cię przed moją chęcią mordu? Strzeż się i chroń swoją rodzinę i przyjaciół bo moi ludzie są wszędzie. Obserwujemy cię.
Życzę miłego dnia
~Twój nauczyciel angielskiego
Nogi ugięły się pode mną i osunęłam się na ziemię. Przecież to niemożliwe. Moje serce biło mi szybciej niż Gideon jeździ po Londynie. Poczułam że ktoś podnosi mnie z podłogi i krzyczy mi do ucha
- Gwendolyn, co się stało? Gwendolyn, wszystko w porządku? - to moja kochana mama
Wskazałam palcem na lustro, ale w odpowiedzi usłyszałam
- Co, o co chodzi, tam nic nie ma
- Hra... Hrabia - wyszeptałam prawie niesłyszalnym głosem
- Gdzie, nic tam nie ma - powiedziała marszcząc czoło i ubierając mnie jak małe dziecko w piżamę
- Na lustrze
- Niczego tam nie ma Gwendolyn. Na pewno ci się przewidziało. Miałaś dzisiaj ciężki dzień i jesteś na pewno bardzo zmęczona. - Chwyciła mnie za rękę i poprowadziła do pokoju. Widać było że była tu wcześniej, bo miałam zmienioną pościel i pościelone łóżko w którym teraz mnie położyła i dokładnie przykryła. 
- Kocham Cię - wyszeptałam a z oczu popłynęły mi łzy
- Ja Ciebie tez, ale sto razy bardziej - przyklepała kołdrę i pocałowała mnie w czoło, po czym wstała, zgasiła światło i wyszła. 
Długo nie mogłam zasnąć. Za dużo adrenaliny jak na jeden raz. Spróbowałam myśleć o Gideonie, żeby się uspokoić i podziałało. Zasnęłam.

 * macie pomysł jak to ładnie nazwać XD

2 komentarze:

  1. Świetny rozdziała i mam nadzieje, że kolejny pojawi się niebawem.
    Zastanawia manie również czy będziecie dodawać posty co do najnowszych informacji na temat filmu.
    Są przecież już zwiastuny i nowe ścinki z filmu jaki i wiele informacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdziała i mam nadzieje, że kolejny pojawi się niebawem.
    Zastanawia manie również czy będziecie dodawać posty co do najnowszych informacji na temat filmu.
    Są przecież już zwiastuny i nowe ścinki z filmu jaki i wiele informacji.

    OdpowiedzUsuń