niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział III część VI

Tym razem Elizabeth niewytrzymała. Zamachnęła szpadą  w kierunku Gideona. Na szczęście Gideon zdarzył wyciągnąć szpadę i odeprzeć atak. Zaczęli walczyć. Pierwszy raz zobaczyłam żeby ktoś tak szybko się poruszał jak Elizabeth. Gideon walczył z wielkim trudem ale nie dawał rady odeprzeć jej ataków. Eliz przyparła Gideona do muru za jego plecami i powiedziała
- Tak. Hrabie jest moim mentorem. A co ci do tego?
- Tak piękna dziewczyna jak ty , nie powinna marnować sobie życia z takim frajerem.
- Milcz cieniasie!!! -rozkazała i przybiła szpadą koszule Gideona do muru - Nie twoja sprawa co robię! Módl się żebym był miłosierna i cię oszczędziła - mówiąc to wyjęła spod rękawa sztylet i przyłożyła go do szyi Gideona
- Nie!!! - krzyknęłam -Zostaw go ty cholerna szmato!!! - krzyknęłam i rzuciłam się na nią
- Odwal się! - rzuciła od niechcenia, odjęła sztylet od szyji Gideona i nie patrząc się na mnie rzuciła sztyletem prosto we mnie. Sztylet wbił się w drzewo pomiędzy moimi palcami
- Ogarnijcie się dzieci, dobrze wam radzę.Hrabia jest znów potężny i zgładzi każdego kto wejdzie mu w drogę - mówiąc to odeszła od Gideona i odwróciła się do nas plecami
- Nie byłbym tego taki pewien...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz