Szliśmy powoli, aż doszliśmy do przepięknego miejsca - nie wiem jakie to miejsce bo przez całą drogę miałam zasłonięte oczy. Tego miejsca nawet w najpiękniejszych snach nie mogłam sobie wyobrazić. Był to całkowicie pusty park z ławeczkami i fontannami Apolla. Zauważyłam jedną odosobnioną ławkę, stojącą pod pochylonym, rozłożystym i starym bukiem. Gideon pociągną mnie w jej stronę. Poczułam motylki w brzuchu kiedy objął mnie w tali, podniósł i postawił na ławce, tak że po raz pierwszy musiałabym się schylić żeby z nim dyskretnie porozmawiać, jednak wolałam stać wyprostowana.
- Co... Co... Co ty robisz? - powiedziałam z wyrzutem. Wyrwanie z tak pięknego snu jakim było podziwianie parku.- Wołałem cię żebyś ty podeszła ale ty tylko durnie gapiłaś się na te fontanny... - mówił wyraźnie próbując nie wybuchnąć śmiechem
- Aaa.... Tak w zasadzie czemu mnie tu przywlokłeś? - powiedziałam ciszej, dopiero teraz nachyliłam się żeby nasze oczy były na jednakowym poziomie i założyłam mu ręce na szyi
- A więc... po to... - chwycił mnie w tali i już miał pocałować, już nawet czułam ciepło jego warg kiedy nagle...
Cudowny rozdział <333333333333333 chce następny :*
OdpowiedzUsuńNastępny rozdzial ukaże się jutro, albo ( jak dobrze pójdzie mi nauka ) jeszcze dzis póżnym wieczorem ;-)
UsuńMam nadzieję że dzisiaj :) + miłej nauki xd
Usuń