czwartek, 6 marca 2014

Rozdział IV część IV

-Ym.. Potrzebujesz pomocy? - zapytałam niepewnie
- Nie chcę się przyznawać ale... - zawahał się - tak. Potrzebuję pomocy - odparł wreszcie zażenowany.
Spojżałam na niego nie ruszając się z miejsca. Wyglądał przerażająco. Zakrwawiona koszula, porwane spodnie, rozczochrane włosy. Najgorsze było to, że ta krew na koszuli i dłoniach nie była jego! On nawet nie miał centymetra przeciętej skóry! To była krew Elizabeth! Widziałam jak wysiadała z samochodu i pozostawiła na białej tapicerce wielki czerwony stempel. Tuszem była jej krew, a formą jej ciało. Wyglądało to przerażająco. A kiedy wywlekła Gideona z samochodu zakrwawiła swoją krwią jego ciało. Niestety (a może i stety) to Gideon zwyciężył i to ona była zła. Ale dla mnie to on był jak morderca. Przynajmniej teraz. Nie wiem co się z nim stało? On nigdy nie miał aż takiej chęci zagania komuś bólu w oczach, aż do chwili poznania Eliz! Zachowywał się jak zwierze a nie jak chłopak którego kochałam!
- Co? Co co chodzi? - z rozmyślań wyrwały mnie ostre słowa.
- Y...  n ie o nic mi nie chodzi - odpowiedziałam szybko, nie za bardzo "ogarniając" o czym mówię
- Gwen! Nie kłam! - krzyknął opierając się na łokciu i patrząc mi w oczy
- Nie kłamię! - odkrzyknęłam hardo prostując się i unosząc dumnie podbródek
- Och, przestań! - prychnął - Znam cię jak nikt inny i wiem kiedy kłamiesz!
- Ach, naprawdę? - również prychnęłam - Ja też uważałam że cię znam cię lepiej niż ktokolwiek inny! I co!? Nagle okazuje się że stajesz się kimś innym niż kiedykolwiek byłeś! - wyparowałam z siebie głośniej i szybciej niż zamierzałam.
Najpierw Gideona "zatkało", a później poderwał się z ziemi, podbiegł do mnie tak blisko, że jego nos zatrzymał się kilka milimetrów od mojego. W oczach znowu miał ten bezduszny błysk.
- O CO CI CHODZI!? - krzyknął mi prosto w twarz
- O to, że widziałam jak się zachowujesz! Pierwszy raz! Nigdy nie widziałam żebyś tak się zachowywał!
- Zachowywał? Jak? 
- Jakbyś nie miał uczyć!!! - wybuchnęłam. Po raz drugi nie wiedział co mi odpowiedzieć, ale w końcu przemiłym głosem oznajmił
- Znam tylko jedno uczucie. Miłość - mówiąc to przyciągną mnie do siebie obejmując mnie w pasie i pocałował. A raczej zmiażdżył mi usta. Jęknęłam z bólu. Jakby rozumiał moje myśli, z trudem opanował się i pocałował delikatnie. Ten delikatny pocałunek był lepszy niż te inne razem wzięte. W tym pocałunku rozkoszowaliśmy się sobą. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie smak krwi na jego ustach. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego zakrwawione włosy. Natychmiast odepchnęłam go od siebie z chęcią ucieczki, ale on zatrzymał mnie w uścisku
-  Co? Co tym razem? - zapytał znudzony. Nie odpowiadając chciałam się wyrwać, ale on dalej mnie trzymał, więc nie miałam wyboru. Kopnęłam go z całej siły w bolące kolano. Syknął z bólu i rozluźnił uścisk. To mi wystarczyło. Wyrwałam się i z całej siły pomknęłam ku Loży. Krzyknęłam tylko do Gideona
- Przepraszam. - a po wysłuchaniu jego wiązanki szepnęłam - A może jeszcze poproszę tu Dr. White?

1 komentarz: